POD LATARNIĄ BYWA CIEMNO

Zdawać by się mogło, iż kultura wina winna świecić jasnym, przychylnym i nad wyraz optymistycznym blaskiem. Zawsze, wszędzie i dla wszystkich.

Niestety, od każdej reguły są wyjątki, które poniżej, z prawdziwą troską, prezentujemy.

Niektórzy powiadają, iż pod samą latarnią bywa najciemniej.


Adam Stankiewicz

APEL

**********************************************************************************************
RAZEM POSTAWMY TAMĘ GRUBIAŃSTWU, "BYLEJAKOŚCI" I BRAKU PROFESJONALIZMU W POLSKIEJ SFERZE KULTURY WINA.
**********************************************************************************************

DLACZEGO APELUJEMY ?

Nasz apel wynika z faktu, iż jesteśmy głęboko przekonani, że dobro kultury wina jest jedną z najcenniejszych wartości naszej współczesnej cywilizacji.

Nasz apel wynika więc z faktu, iż chcemy ochronić to dobro przed wszechobecnym kultem chamstwa, prymitywizmu, podłości i nieuczciwości.

Naszym zdaniem, opisywanie bez cenzury i bez protekcjonizmu negatywnych zachowań i zjawisk, a także piętnowanie podobnych postaw może postawić im skuteczną tamę.

W międzyczasie liczymy gorąco na Twoje emaile zwracające uwagą na podniesiony temat.

Adam Stankiewicz

środa, 3 sierpnia 2011

WINNE OSZUSTWA

Cytujemy za blogiem Szefów Kuchni AKADEMIA KULINARNA.pl
Aut: Paweł Białęcki:



WINNE SKANDALE
Wino, napój znany od czasów starożytnych, było i jest przedmiotem wielu zakusów ludzi niegodnych, którzy żerują na pasji wielu winomanów, wykorzystując często również nowoczesne trendy i mody winiarskie.

Rozwój gospodarczy wśród takich krajów jak ,np. Chiny powoduje wzmożone zainteresowanie drogimi etykietami, których ilość jest ściśle reglamentowana. Przykładem takiego oszustwa jest przypadek z 2002 roku kiedy słabowity rocznik 1991 Chateau Lafite – Rotshchild został prze-etykietowany na rocznik 1982 – uznany za znacznie lepszy. Miało to miejsce właśnie w Państwie Środka, którego obywatele dysponujący nadmiarem gotówki i niedoborem znajomości wina, kupują wszystko jak leci z napisem “chateau”.

Ta chęć nabywania europejskiego luksusu, z którym są utożsamiane wina z wysokiej półki powoduje, że oszustwa są częste i dotyczą niestety również butelek z pierwszej ligi. Słynna jest już aukcja Hardy’ego Rodenstock’a, który w latach ’80 i ’90 organizował przeróżne spotkania, na których sprzedawano takie delikatesy jak Chateau d’Yquem 1784. Wiele butelek bordoskich, które sprzedano na tych aukcjach było opisywanych jako rezerwa producenta ze specjalna etykietą przeznaczoną jeszcze dla Thomasa Jeffersona. Po latach okazało się, ze te “specjalne” etykiety były wykonywane za pomocą ultranowoczesnego mechanicznego rylca dentystycznego raczej niedostępnego w czasach prezydentury Jeffersona.

Częstą praktyką było i jest tuningowanie koloru wina (w zbyt deszczowych rocznikach, kiedy owoce winorośli są niedostatecznie dojrzałe) przy pomocy niedozwolonych przez reguły apelacyjne gatunków winogrona. Stało się tak podczas skandalu zwanego Brunellopoli w apelacji Brunello di Montalcino, kiedy podejrzewano, że duży procent win został doposażony w obce szczepy.

Oprócz innych szczepów można (choć w sumie nie powinno się…) dodawać składników, które w sposób sztuczny polepszają właściwości wina, niczym zestaw różnych E w ketchupach. Najbardziej znany i niestety szeroko zakrojony skandal to dodawanie glikolu do win austriackich w latach ’80, by dosłodzić wino. Jako, że wino wytrawne jest prostsze w produkcji, zdecydowano się do wytrawnej bazy dodawać glikol by “uszlachetnić” wino do wyżej w rankingu położonego wina słodkiego. Afera ta była na szczęście sygnałem dla winiarzy austriackich, że źle się dzieje w naddunajskim winiarstwie. Zapoczątkowało to odnowę jakościową, której efekt widać od kilku lat – wina austriackie przebojem zdobywają rynek, i już stały się symbolem wysokiej jakości i przywiązania do wysokich standardów. Oby każdy winny skandal kończył się taką konkluzją.

Paweł