POD LATARNIĄ BYWA CIEMNO

Zdawać by się mogło, iż kultura wina winna świecić jasnym, przychylnym i nad wyraz optymistycznym blaskiem. Zawsze, wszędzie i dla wszystkich.

Niestety, od każdej reguły są wyjątki, które poniżej, z prawdziwą troską, prezentujemy.

Niektórzy powiadają, iż pod samą latarnią bywa najciemniej.


Adam Stankiewicz

APEL

**********************************************************************************************
RAZEM POSTAWMY TAMĘ GRUBIAŃSTWU, "BYLEJAKOŚCI" I BRAKU PROFESJONALIZMU W POLSKIEJ SFERZE KULTURY WINA.
**********************************************************************************************

DLACZEGO APELUJEMY ?

Nasz apel wynika z faktu, iż jesteśmy głęboko przekonani, że dobro kultury wina jest jedną z najcenniejszych wartości naszej współczesnej cywilizacji.

Nasz apel wynika więc z faktu, iż chcemy ochronić to dobro przed wszechobecnym kultem chamstwa, prymitywizmu, podłości i nieuczciwości.

Naszym zdaniem, opisywanie bez cenzury i bez protekcjonizmu negatywnych zachowań i zjawisk, a także piętnowanie podobnych postaw może postawić im skuteczną tamę.

W międzyczasie liczymy gorąco na Twoje emaile zwracające uwagą na podniesiony temat.

Adam Stankiewicz

wtorek, 9 sierpnia 2011

NIE BÓJ SIE BANDYTÓW. ZAŁÓŻ PIWNICZKĘ NA WINA !




Ostatnie wydarzenia w Londynie, dały asumpt do pokazania wysokich standardów obsługi klienta.




Po zaatakowaniu przez chuliganów jednej z najlepszych londyńskich restauracji (The Ledbury, Michelin**), personel knajpy, nie tracąc zimnej krwi, zaprosił wszystkich gości do piwnicy na wina, gdzie zostali bezpiecznie zamknięci.

Zamknięci, ale dla ukojenia skołatanych nerwów, poczęstowani szampanem i whisky. On the house.

Serwis co się zowie !

VINIS©: sztuka przechowywania wina

piątek, 5 sierpnia 2011

CO KRADNĄ AMERYKANIE ?


Na zlecenie internetowego portalu EATER, zlecono badanie co najczęściej wynoszą tzn. kradną Amerykanie z lokali gastronomicznych tzn. z knajp.

Rezultaty są tyle interesujące, co zaskakujące:

1. Złota rybka z kulistego akwarium. Złodzieja nigdy nie złapano, NN (Wallse, NY)

2. Troje gości (w tym 2 kubitki) podczas posiłku napełniało sobie kieszenie sztućcami i serwetkami z firmowym logo. Mieli pecha, bowiem byli obserwowani i musieli oddać wszystkie swoje łupy, ale już na ulicy, po zapłaceniu rachunku i pozostawieniu hojnego (10%) napiwku (Uncle Jack's Steakhouse, Queens, NY)

3. Mosiężne uchwyty do wieszania torebek na krześle lub przy stole. Wiele osób jest przekonanych, że to jest prezent od restauracji i przez "zupełny przypadek" wrzucają je sobie do torebek lub kieszeni. (Eve's, Old Town Alexandria, DC)

4. Wędzącego się łososia razem z rozgrzaną wędzarką. Złodziej musieć posługiwał sie vanem. Nigdy go nie złapano, NN (J's Fresh Seafood Market, Dallas).

5. Suszarka do rąk (z łazienki), złodziej NN (Yakuza, Portland, OR).

Z innych ciekawych "wynalazków" użytkowników amerykańskiego rynku gastronomicznego, wymieńmy klientkę, która pozwała do sądu Planet Sushi (Upper West Side, NY). Pozew tyczy faktu, iż nasza tyle wyrafinowana, co doświadczona smakoszka, przekonana jest, iż knajpa rzeczona dodaje do swoich sosów,..... męskie nasienie tzn. spermę. W akcie oskarżenia wnosi ona [smakoszka], i słusznie, iż poniosła tak głębokie i nieodwracalne straty na swojej kruchej psychice, iż zaprzestała jedzenia sushi, które dotychczas tak bardzo lubiła.

środa, 3 sierpnia 2011

WINNE OSZUSTWA

Cytujemy za blogiem Szefów Kuchni AKADEMIA KULINARNA.pl
Aut: Paweł Białęcki:



WINNE SKANDALE
Wino, napój znany od czasów starożytnych, było i jest przedmiotem wielu zakusów ludzi niegodnych, którzy żerują na pasji wielu winomanów, wykorzystując często również nowoczesne trendy i mody winiarskie.

Rozwój gospodarczy wśród takich krajów jak ,np. Chiny powoduje wzmożone zainteresowanie drogimi etykietami, których ilość jest ściśle reglamentowana. Przykładem takiego oszustwa jest przypadek z 2002 roku kiedy słabowity rocznik 1991 Chateau Lafite – Rotshchild został prze-etykietowany na rocznik 1982 – uznany za znacznie lepszy. Miało to miejsce właśnie w Państwie Środka, którego obywatele dysponujący nadmiarem gotówki i niedoborem znajomości wina, kupują wszystko jak leci z napisem “chateau”.

Ta chęć nabywania europejskiego luksusu, z którym są utożsamiane wina z wysokiej półki powoduje, że oszustwa są częste i dotyczą niestety również butelek z pierwszej ligi. Słynna jest już aukcja Hardy’ego Rodenstock’a, który w latach ’80 i ’90 organizował przeróżne spotkania, na których sprzedawano takie delikatesy jak Chateau d’Yquem 1784. Wiele butelek bordoskich, które sprzedano na tych aukcjach było opisywanych jako rezerwa producenta ze specjalna etykietą przeznaczoną jeszcze dla Thomasa Jeffersona. Po latach okazało się, ze te “specjalne” etykiety były wykonywane za pomocą ultranowoczesnego mechanicznego rylca dentystycznego raczej niedostępnego w czasach prezydentury Jeffersona.

Częstą praktyką było i jest tuningowanie koloru wina (w zbyt deszczowych rocznikach, kiedy owoce winorośli są niedostatecznie dojrzałe) przy pomocy niedozwolonych przez reguły apelacyjne gatunków winogrona. Stało się tak podczas skandalu zwanego Brunellopoli w apelacji Brunello di Montalcino, kiedy podejrzewano, że duży procent win został doposażony w obce szczepy.

Oprócz innych szczepów można (choć w sumie nie powinno się…) dodawać składników, które w sposób sztuczny polepszają właściwości wina, niczym zestaw różnych E w ketchupach. Najbardziej znany i niestety szeroko zakrojony skandal to dodawanie glikolu do win austriackich w latach ’80, by dosłodzić wino. Jako, że wino wytrawne jest prostsze w produkcji, zdecydowano się do wytrawnej bazy dodawać glikol by “uszlachetnić” wino do wyżej w rankingu położonego wina słodkiego. Afera ta była na szczęście sygnałem dla winiarzy austriackich, że źle się dzieje w naddunajskim winiarstwie. Zapoczątkowało to odnowę jakościową, której efekt widać od kilku lat – wina austriackie przebojem zdobywają rynek, i już stały się symbolem wysokiej jakości i przywiązania do wysokich standardów. Oby każdy winny skandal kończył się taką konkluzją.

Paweł