POD LATARNIĄ BYWA CIEMNO

Zdawać by się mogło, iż kultura wina winna świecić jasnym, przychylnym i nad wyraz optymistycznym blaskiem. Zawsze, wszędzie i dla wszystkich.

Niestety, od każdej reguły są wyjątki, które poniżej, z prawdziwą troską, prezentujemy.

Niektórzy powiadają, iż pod samą latarnią bywa najciemniej.


Adam Stankiewicz

APEL

**********************************************************************************************
RAZEM POSTAWMY TAMĘ GRUBIAŃSTWU, "BYLEJAKOŚCI" I BRAKU PROFESJONALIZMU W POLSKIEJ SFERZE KULTURY WINA.
**********************************************************************************************

DLACZEGO APELUJEMY ?

Nasz apel wynika z faktu, iż jesteśmy głęboko przekonani, że dobro kultury wina jest jedną z najcenniejszych wartości naszej współczesnej cywilizacji.

Nasz apel wynika więc z faktu, iż chcemy ochronić to dobro przed wszechobecnym kultem chamstwa, prymitywizmu, podłości i nieuczciwości.

Naszym zdaniem, opisywanie bez cenzury i bez protekcjonizmu negatywnych zachowań i zjawisk, a także piętnowanie podobnych postaw może postawić im skuteczną tamę.

W międzyczasie liczymy gorąco na Twoje emaile zwracające uwagą na podniesiony temat.

Adam Stankiewicz

piątek, 13 maja 2011

BIZNESOWA AMATORSZCZYZNA


Poczytny żurnal elit polskiego biznesu, BUSINESSMAN.PL, przekonuje nas, iż:

Sauternes to jest szczep (!) winogron, z którego produkuje się wina półsłodkie (!).

Utwierdza nas w mniemaniu takowym, nadworny enolog periodyku rzeczonego. Nadzwyczaj błyskotliwy komentator ów, najwyraźniej zafascynowany musi być środowiskiem byznesowym skoro zwykł równie odkrywcze teksty lansować w innej lokomotywie polskiego biznesu, a mianowicie w "Pulsie Biznesu".

Dla wyjaśnienia:


1. Inkryminowany enolog-komentator, dumnie nosi tytuł profesorski.
2. Sauternes to nie żaden tam szczep winogron, ale apelacja (AOC).
3. W ramach AOC Sauternes wytwarza się wina słodkie, a nie żadne tam półsłodkie.

niedziela, 8 maja 2011

ENOLOG - NAUCZYCIEL





Jeden z naszych, rodzimych komentatorów winiarskich, charakteryzujący się tyle skomplikowanym nazwiskiem rodowym, co głęboką znajomością strefy frankofońskiej (świetna znajomość języka Moliéra, kultury i win francuskich), zaserwował ostatnio zupełnie niezły i niespotykany zaiste pasztet.

Otóż w jednej z nadzwyczaj poważnych i profesjonalnych, dyskusji enologicznych, stwierdził ww. propagator kultury wina, iż nie zwykł był zbyt często odwiedzać burgundzkiego miasteczka Richebourg, bowiem nie lubi bogatych miast. Ta myśl złota wyniknęła była bezpośrednio z jego głębokiej znajomości języka Gallów. Otóż riche po francusku znaczy "bogaty", z kolei bourg, znaczy w staro-francuskim - "miasto".

Odnosimy nieodparte wrażenie, graniczące z pewnością, iż [może] z nadmiaru konsumowanych win [francuskich, oczywiście], coś się owemu nieszczęśnikowi popie....[to też po francusku].

Dla wyjaśnienia:

Le Richebourg, to winiarska działka Grand Cru, a nie żadne miasto, miasteczko czy też jakiś tam inny bourg. Znajduje się ona na terenie gminy Vosne-Romanée (Burgundia, Francja), natomiast ekspert rzeczony udziela słono płatnych kursów wiedzy o winie.